Takie drobnostki jak porzucenie na bezludziu, tropikalna gorączka, sztorm, zderzenie z górą lodową na Pacyfiku oraz tygodnie dryfowania na frisbee nie są w stanie powstrzymać zawodowca! Po trzech miesiącach niebezpiecznych przygód udało mi się wyrwać z tropików spowrotem do cywilizacji.
Na szczęście dzięki mojej ekspraordynaryjnej odporności psychicznej (robiło się te testy przed przystępieniem do służby) szybko wracam do normy - po tym traumatycznym przeżyciu pozostała mi tylko całkiem zrozumiała niechęć do jeżowców. Ale mój przyjaciel Frisbee i ja mieliśmy już swoją zemstę... więc nie narzekam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz